Krytyk, teoretyk literatury, pisarz, tłumacz, profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Państwa , Ernę Rosenstein i prof. Artura Sandauera, poznałem w pracowni Ireny Jarosińskiej. Był to rok 1980. W niedługim czasie zostałem zaproszony przez Profesora do mieszkania na Mokotowie. Pamiętam to spotkanie, najpierw wizyta w pokoju Erny Rosenstein, który był jednocześnie pracownią Artystki.
Na wprost wejścia wisiał biały obraz Tadeusza Kantora z parasolem, po lewej stronie stał obszerny stół a na stole wylegiwał się przepiękny czarny kot, przyjaciel domu.
Na ścianach wisiały liczne obrazy Erny, wykonane z pudełek plastikowych po czekoladkach, a w nich płytki ze starych odbiorników tranzystorowych.
Erna Rosenstein zaprosiła na mocna kawę i specjalne kuleczki z płatków owsianych z czekoladą. Nazwałem je Ernokulki. Rozmowa toczyła się o poezji ,malarstwie. Co chwilę wybuchały salwy śmiechu i radości. Były też kalambury słowne, fantastyczna , czarowna zabawa słowem i obrazem.
Pokój Pana Profesora był obok, po lewej stronie drzwi kanapa, nad nią filcowy gobelin, stolik z płyta szklaną, a pod nią rysunek Erny. Naprzeciw kanapy solidne biurko. Rzeźba Barbary Zbrożyny przedstawiająca portret Profesora.
Na ścianie obraz Jonasza Sterna, a potem książki, książki książki. Byłem częstym gościem u Państwa Sandauerów, jeździliśmy razem na wystawy i koncerty Kantorów do Synagogi, przy placu Grzybowskim. Któregoś razu lał deszcz, auto prowadził Pan Profesor.
Oczy miał „przyklejone" dosłownie do szyby, poruszaliśmy się niezwykle wolno. W dodatku na pierwszym biegu. Po dwóch godzinach jazdy dojechaliśmy na Plac Grzybowski.
Pamiętam też wizytę w nocy, Pan Profesor zadzwonił po 24, prosił, abym przyjechał. Nie wiedziałem, co się stało. Wszedłem do pokoju Profesora i zdrętwiałem. Profesor Artur Sandauer siedział w bieliźnie na podłodze i płakał.
Panie Profesorze, co się stało? Byłem tym widokiem niezwykle skrępowany. Ponowiłem pytanie. Stłumionym, pełnym płaczu głosem wymówił jedno zdanie, ...chcą mnie zniszczyć, powiedzieli, że mnie wykończą.
Kto? Zapytałem. Barańczak z Miłoszem. Dlaczego? Parę tygodni temu była u mnie telewizja BBC i udzieliłem im wywiadu na temat przyznanej nagrody Nobla Czesławowi Miłoszowi.
Zapytali mnie, jak Pan profesor uważa, czy to jest nagroda literacka czy polityczna? Odpowiedziałem, że oczywiście polityczna. Konsekwencje nastąpiły natychmiast, wykreślają mnie z wydawnictw, kongresów, opluwają, niszczą w całym świecie. Co mam zrobić Panie Andrzeju, co mam zrobić?
Podniosłem Pana Profesora z podłogi, posadziłem na kanapie i nieśmiało powiedziałem, że człowieka można zabić, ale nie można zniszczyć.
Proszę położyć się spać Panie Profesorze.
- Andrzej Fogtt
26.03.2016r.
Andrzej Fogtt art. malarz zaprzyjaźniony z Arturem Sandauerem i jego żoną Erną Rosenstein
powrót