Culture.pl, portal narodowej instytucji kultury, przedstawia Artura Sandauera w publikacji Janusza R. Kowalczyka.
Rzeczywiście Sandauer był oryginałem, jednak zmyślone są, cytowane tam złośliwości Tomasza Jastruna, o jego prymitywizmie czy nietaktach. Niby to ma być dobroduszne, ale tak, by ośmieszać np.:
„Pamiętam z dzieciństwa geniusza nietaktu, to był nasz sąsiad, znakomity krytyk i eseista Artur Sandauer. [...]. Tacy ludzie jak Sandauer w naturalny sposób dostarczyli potomności niezliczonej ilości anegdot. Wielki nietakt bywa śmieszny. Krytyk przyszedł kiedyś do znajomych na obiad i przyniósł zwiędłe i ociekające wodą kwiaty wyjęte przed chwilą z wazonu. Dając je gospodyni, powiedział: ‚Słyszałem, że jak się przychodzi na obiad, to przynosi się kwiaty'."
W innej publikacji, Jastrun
twierdzi, Sandauer nie tylko nosił znajomym kwiaty "z odzysku", to dodatkowo jeszcze.... rozdeptał kota...
W
kolejnej publikacji, Tomek posówa się dalej
: Nie jakimś nieokreślonym znajomym, miał przynosić zwiędłe kwiaty z domowego wazonu, lecz jego rodzicom.
Tomek opowiaada że to pamięta: "
Przez lata mieszkaliśmy w tym samym domu" i dalej: "
Kiedyś przyszedł do nas na obiad, przyniósł przywiędłe, ociekające wodą kwiaty. Dając je gospodyni, powiedział: 'Słyszałem, że jak się przychodzi na obiad, to przynosi się kwiaty " ( cytat także za J. R Kowalczykiem
https://culture.pl/pl/dzielo/tomasz-jastrun-czulym-okiem ). Podobnie w
onecie i
w radio Białystok....
W rzeczywistości relacje między Mieczysławem Jastrunem, a Arturem Sandauerem, od połowy lat 50 tych były chłodne, a w czasach które Tomek może pamiętać, były pełne wzajemnej niechęci. Wykluczało to proszone obiadki, które mógłby on realacjonować. Co prawda nie może on pamiętać Sandauera z własnego domu, lecz pamięta niechęć do krytyka, która gościła tam na stałe i która go kształtowała...
O historii relacji Jastrun Sandauer, na tle tamtych czasów, podając chronologie, pisze dokładniej
Barbara Gutowska
Artur Sandauer, miał tak dość "magla" kamienicy literatów, wydawnictwa Czytelnik, przy ul. Iwickiej 8a i sąsiedztwa Jastrunów, iż w połowie lat 60 tych wyprowadził się.
Prymitywizm jaki ojcu chce przypisać Jastrun junior, nie pasuje ani do Sandauera, profesora uniwersytetu, czy męża Erny Rosensatein, ani do Sandauera jako szwagra jednego z dyrektorów Banku Światowego.
https://pl.qwe.wiki/wiki/Paul_Rosenstein-Rodan
Tacy ludzie jak Sandauer w naturalny sposób dostarczyli potomności niezliczonej ilości anegdot - opowiada Jastrun.
Nietrzymające się kupy anegdotki, to historyjki powtarzane przez Jastruna, czy z powołaniem się na Jastruna..... Jastrun junior oczywiście, nie odważył się ich publikować za życia Artura Sandauera.
Próby odreagowania kompleksów i niechęci wyniesionych przez Tomka z rodzinnego domu, powinny odbywać się w gabinecie specjalisty, a nie na forum publicznym. Tego typu problemów, Jastrun nie ukrywa...
Zdumiewa iż Instytut Adama Mickiewicza, opiera swe publikacje o tak wątpliwe źródła...
O innych konfabulacjach i wątpliwych "wspomnieniach" Jastruna, tym razem dotyczących Żuławskiego pisał Ludwik Stomma w Tygodniku Przegląd
powrót